Przepis na kreple na winie
Z kreplami sprawa nie jest prosta, w jednej części Polski pod tą nazwą kryją się pączki, a w innej faworki. Kreple, które ja przygotowywałam, to właśnie faworki. Przepis pochodzi z mojej ulubionej książki „Kucharka Litewska”, ale musiałam go zmodyfikować. To co widać na zdjęciach, jest drugim podejściem do zamieszczonej tam receptury.
Pierwsze zmagania z kreplami na winie nie były udane, bo albo wdarł się błąd podczas kolejnego wznowienia książki, albo sama Wincenta Zawadzka pomyliła się przy przepisie. Po zarobieniu ciasta zgodnie z instrukcją wyszła mi półpłynna breja. Trzeba było więc dosypywać mąkę, a kreple wyszły twarde i niesmaczne.
Gdy minęła mi złość z powodu tego kulinarnego nieporozumienia, mąż popracował nade mną, a ja popracowałam nad przepisem. Zamiast całych jajek proponowanych w oryginalnym przepisie dałam same żółtka. Pominęłam też całkowicie cukier, którego dodatek do ciastek smażonych nie jest według mnie najlepszym pomysłem. Powoduje on, że faworki są twarde, a nie kruche. Wybiłam też bardzo dokładnie ciasto kulą do ucierania, dzięki temu wbiłam tyle powietrza, że podczas wałkowania strzelało niczym balony z gumy do żucia.
Tak więc spokojnie mogę zamieścić przepis na kreple na winie, który wpisuje się w zasadę panującą na tym blogu kulinarnym – przepis musi być sprawdzony, a efekt końcowy musi mnie satysfakcjonować.