Przepis na chleb pszenno-kukurydziany
Przed wyjazdem nad morze kupiłam sobie książkę „O chlebie” Elizy Mórawskiej. Muszę przyznać, że jest to najbardziej ludzkim językiem napisana „chlebowa” książka, jaką miałam w rękach. Inna książka z tej tematyki „Chleb” J. Hamelmana przytłoczyła mnie i od blisko roku bezużytecznie zalega na regale. Może za sprawą pierwszych szlifów zdobytych dzięki Elizie, łatwiej jakoś będzie mi ją czytać i rozumieć.
W sobotę wieczorem okazało się, że na kolację zostały zjedzone resztki pieczywa. Poszłam do kuchni sprawdzić, jakimi to też mąkami dysponuję i zagłębiłam się w książkę Elizy Mórawskiej. Wybór nie był skomplikowany, musiał to być chleb na drożdżach (zakwas dopiero się kwasi) i to taki, który szybko rośnie – padło na chleb pszenno-kukurydziany.
Nie posiadam niestety garnka żeliwnego (jest to jedna z rzeczy, o której od dobrych trzech lat powtarzam – muszę wreszcie kupić), który do wypieku poleca Eliza, postanowiłam upiec chleb w garnku Ingenio (Tefal) – odłączana raczka to genialny wynalazek. Nie pamiętałam dokładnie do jakich temperatur mogę garnek rozgrzewać, piekłam więc chleb w trochę niższej temperaturze, niż była zalecana w przepisie.